sobota, 16 marca 2013

Spokój



Nigdy chyba nie byłam w takiej sytuacji, nigdy nie czułam się tak fatalnie, nigdy przez tak długi okres nie było aż tak źle, nigdy wśród tylu ludzi, tak ważnych ludzi nie czułam się tak samotnie. To że jest cudownie i mega źle na przemian doprowadza mnie do szaleństwa, jedyne czego tak cholernie potrzebuje to spokoju. Skończyć z tym mętlikiem w głowie, zamartwianiem się, terminami, rzeczami do załatwienia, problemami innych. Nie mam siły na pamiętanie o wszystkim i wszystkich, na powrót do treningów, na zaliczenia w szkole. Nagle wszystko to co kochałam, wszystko to co sprawiało mi radość nagle przestało, a ja jedyne czego potrzebuję to wsparcia, bliskości, zainteresowania. To śmieszne patrząc na to jak dużo osób mnie otacza, jak dużo osób nazywa się moimi przyjaciółmi, bliskimi.. chyba potrzebuję czasu samej bez tej całej otoczki, żeby to wszystko ogarnąć, załatwić pilne rzeczy teraz i się wyłączyć.. Chwila sielanki we Włoszech  a teraz powrót na ziemie, z gratisowym roztrzaskaniem o beton. Ja tylko potrzebuje spokoju, a tak ciężko go zdobyć .. 





















piątek, 4 stycznia 2013

Goodbye 2012!



Taaaaaaaaaaak 2012 był szalonym rokiem. To był zdecydowanie czas, który odmienił moje życie całkowicie. Chociaż może to nie ten rok przewrócił wszystko do góry nogami, tylko Moje Szczęście?
Spotykam starych znajomych i za każdym razem słyszę "Jeny, ale Ty się zmieniłaś!". Fakt, zmieniły się moje wartości, marzenia, zachowania i zasady, zupełna odwrotność mnie w 2011. Wyszłam z tej potwornej szkoły i dostałam się do II liceum w Sopocie. Przez pierwszy miesiąc myślałam, że umrę, tak bardzo żałowałam, że nie dostałam się do Topolówki, że tak mało mi zabrakło, że szkoła w której jestem jest straszna, ale teraz? Uważam, że jestem w najlepszej szkole do jakiej mogłam trafić i w zasadzie jestem szczęśliwa, że nie dostałam się na swój pierwszy wybór. Był to rok nowych znajomości, przyjaźni, rozstań i ważnych wydarzeń. Rok rozczarowań, szaleństw, uśmiechów, łez i poświęceń.
 Mam najwspanialszych przyjaciół na  świecie, którzy są ZAWSZE, mimo że rzadko się widujemy, że brakuje nam, a raczej mi czasu, wiem na kim mogę polegać i bardzo Wam za to dziękuję.
 Moje Szczęście. Nikt jeszcze nigdy nie poprzestawiał mi życia tak jak on to zrobił. W zasadzie odkąd rok temu stał się dla mnie kimś ważnym wszystko jest na odwrót. To Moje Szczęście sprawiło, że zaczęłam żyć, bez względu na to czy był obok, czy nie. Nauczył mnie cierpliwości, bo bez niej kompletnie by nam nie wyszło, nauczył mnie, że warto walczyć o to, czego się pragnie, że nie wolno się poddawać, że czasem trzeba postawić na swoim. Pomógł mi pokochać siebie, rozwinąć się, dał motywację i pomógł mi pracować nad tym, żebym była lepsza, nie dla niego, dla siebie. To właśnie z nim w tym roku przeżyłam wszystkie najpiękniejsze chwile. Dziękuję.
 Jest kilka rzeczy, które w tym roku zmieniły się na gorsze i jest to zdecydowanie coś nad czym muszę mocno pracować, ale na pewno prędzej czy później sobie z tym poradzę. Mimo wielu rozczarowań, 2012 nie był taki zły i dziękuję wszystkim moim znajomym i bliskim, bo to ich zasługa.

Plany na 2013? BYĆ SZCZĘŚLIWĄ I ZBIERAĆ WSPOMNIENIA. 












sobota, 8 grudnia 2012

Można stracić wszystko?




Doszłam do tego momentu, kiedy muszę zrezygnować z tego co kocham najbardziej. 

Wszystko się sypie, konsekwentnie sprawa za sprawą wymyka mi się spod kontroli. Jestem w takim momencie, że muszę z czegoś zrezygnować, wziąć się w garść i wszystko posklejać. Mocno się pogubiłam, właściwie nie mam pojęcia czy to co teraz robię jest dobre. Za dużo od siebie wymagam i za dużo na siebie wzięłam w ostatnim czasie. Postanowiłam tymczasowo skończyć z fotografią. Nie mam czasu na bawienie się zdjęciami, straciłam nawet ochotę obrabiania ich, a przecież pracuję dla wielu ludzi, obejmują mnie terminy.. Chcę od tego odpocząć. Co do tańca, to do końca roku nie ma mowy, moje choroby, wszystko, nie dam rady na razie. 
Teraz w sumie dla mnie najgorsza rzecz. Muszę mooocnoo ograniczyć spotkania z przyjaciółmi. Mam całą swoją ukochaną 5, widuję się co tydzień z co najmniej dwójką. Wiem, że i tak mam dla nich mało czasu, ale każdy próbuje się ze mną chociaż na trochę umówić, jedno w weekend, drugie czwartek, moje zajęcia, Bax, dom i nie mam czasu dla siebie i na szkołę, a przede wszystkim na SEN. Z okazji tego, że ciągły bieg odbija się już mocno na mnie, mało śpię, mało jem, choruje, anemia nie pomaga, nie jestem w stanie już wszystkiego ogarnąć. Sprawa z widywaniem z  Moim Szczęściem sama się rozwiązała, teraz już tylko muszę wziąć się do roboty.

Wziąć się za siebie. 

czwartek, 1 listopada 2012

Serce z wosku


Pierwsze półrocze, pierwsze pięć miesięcy, święta za 1,5 i sylwester za dwa.

Życie ostatnio mocno skopało mi tyłek, ale już w zasadzie to się dzieje co jakiś czas. Chwilami się zastanawiam, po co tak właściwie walczę? Dla kogo? Bo bardzo rzadko już dla siebie. Aktualnie szkoła musi stać się moim priorytetem, bo jest ciężko pogodzić wszystkie moje zajęcia z nauką. Do tego z niecierpliwością czekam na wyniki badań w przyszłym tygodniu. Myślę, że jeżeli okaże się, że jestem chora, to będę musiała pożegnać się z wieloma zajęciami, nie wspomnę już o moich przyzwyczajeniach, w zasadzie pojęcia nie mam co o tym myśleć, w głowie panika i strach. Ale jakby nie patrzeć z cukrzycą da się żyć.

Ostatnio mam dużo związkowych przemyśleń, głównie o bliskości i o szczerości. Jak wiele związków opiera się na kłamstwie, ile w nim żyje, a jaka część właśnie na nim powstała. Często myślimy, że lepiej jak druga połowa się o czymś nie dowie, omijamy jakiś szczegół, albo łagodzimy kłamstwo jakąś cudowną historyjką, albo genialnym wytłumaczeniem swojego czynu. "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" "Czasem lepiej nic nie wiedzieć, niż wiedzieć za dużo" coś w tym jest, dzięki temu nie widzimy problemu i żyjemy w cudownej, błogiej nieświadomości, ale jeżeli taka nasza "rzeczywistość" jest tylko złudzeniem, to czy warto? Przecież kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw, a nasza reakcja to tylko kwestia tego w co wierzymy i do czego się przyzwyczailiśmy. Z drugiej strony, jeśli się kogoś kocha to niby nie warto mówić o małych kłamstewkach, uniknie się kłótni, kolejnej awantury, nie zrobi się przykrości itd. Często nie mówimy o tym co nam się nie podoba w naszych połówkach, tylko dlatego, że ta osoba poczułaby się mocno urażona. Niestety czy czasem nie jest tak, że dla nas nieistotna sprawa, gest jest czymś ważnym dla tej drugiej osoby? Przyglądam się innym związkom, patrzę na to jak ludzie okłamują siebie nawzajem " Bo gdyby się dowiedział to chyba by mnie zabił", "Bo ona tego nie toleruje, więc lepiej żeby nie wiedziała", tylko czy to nie jest takie podtrzymywanie związku na siłę? W zasadzie to nie mam pojęcia. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem o wielu rzeczach, które wyprawia Moje Szczęście jak nie widzę, z resztą w drugą stronę działa podobnie. Tylko czy kłamstwo kłamstwu jest równe?

piątek, 19 października 2012

Odświeżenie



Mój pierwszy od bardzo dawna tak luźny piątek, gdzie mam mnóstwo czasu dla siebie.

Właśnie zapaliłam sobie świeczki, wzięłam kakałko i czekam na załadowanie się aktualizacji  w lolu. Znów nie mam na nic czasu, masa obowiązków, non stop muszę gdzieś pojechać, coś zrobić, do tego treningi, angielski, szermierka, szkoła i nie mam czasu na nic. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zrobiłam coś dla siebie, albo kiedy ostatni raz spędziłam przyjemny, spokojny wieczór. Brak czasu oczywiście odbija się na moim zdrowiu, ostatnie parę dni to jakaś masakra, ale w ten weekend sobie odpoczywam.

Nie liczcie na głębszą notkę, ponieważ całą swoją wenę wkładam w reportaż, a to co zostaje w masę zdjęć do przerobienia i lekcje.

Tak długo pragnęłam szczęścia i chyba mam to co chciałam. Ostatnio dużo myślę o otoczeniu, o wszystkim co się dzieje, nad drugą osobą, innymi, otaczającymi mnie ludźmi , nad relacjami między nimi. Czuję się trochę jak w innej czasoprzestrzeni i dopiero przy Moim szczęściu wracam do realnego świata. Martwię się czy wszystko ze mną w porządku, bo o wszystkim zapominam i bardzo często słowa innych osób po prostu przeze mnie przelatują, ale w zasadzie, czy ze mną kiedykolwiek było w porządku? Z okazji tego, że raczej nie, to nie biorę sobie tego do serca. Staram się wkładać we wszystko 100% mnie, w każdym aspekcie swojego życia, ale chyba brakuje mi siebie dla siebie ostatnio .. Takiego spowolnienia akcji, chyba oprócz spełnienia, tego właśnie potrzebuję ..
















wtorek, 10 lipca 2012

Ideał


Tak, miał być ostatni, ale Paweł mnie przekonał( plus jęczenie Artura i reszty od miesiąca) i chyba zacznę znowu pisać.

Jechałam na weekend na działkę i pomyślałam sobie, że kupię na podróż jakieś gazety. Z okazji tego, że na ogół(oprócz ELLE, a w niej świetnych felietonów Jakuba Żulczyka) nie czytam kolorowych pisemek, sięgnęłam po pierwsze lepsze, między innymi po cosmopolitan. Przeglądam, a tam masa porad, jak osiągnąć nieziemski orgazm, jak radzić sobie w łóżku, oraz (o zgrozo!) miliard artykułów o tym jak ustawić faceta pod siebie. Szczerze nie mam pojęcia, po co kobiety to czytają, albo co gorsza, do tego stosują. Nie ma ludzi doskonałych, to jest pewne. Ja rozumiem, że niektórzy nie wiedzą, że wchodząc w związek, automatycznie trzeba zmienić pewne swoje zachowania, bo teraz żyje się we dwoje a nie samemu, rozumiem, że wtedy staramy się to zmienić te różnice w partnerze/partnerce, okej to jest normalne. Nie rozumiem tytułu "Czy Twój facet potrzebuje poprawek?", a pod nim masy porad jak poprawić jego styl ubierania się, zmienić w idealnego gospodarza, ograniczyć jego wyjścia z kumplami albo nauczyć mówić o swoich uczuciach. Dla mnie to jest kompletnie bezsensu. Po co ludzie wybierają sobie jakiś konkretny ideał, a potem dostosowują do niego swojego partnera ? Nienawidzę dziewczyn, które decydują o wszystkim co robi ich facet, które wiedzą lepiej, co ma powiedzieć, gdzie iść, w co ubrać, z kim kumplować, czy musi się umyć, albo czy ma ochotę na coś do zjedzenia. Jeśli kogoś kochamy, to bez względu na to, czy mówi nam co czuje wtedy, kiedy my mamy taką potrzebę, albo czy jego ulubiony sweterek wygląda jak psu wyjęty z gardła. Tak mi się przynajmniej wydaje. Mało tego, uważam, że oczywiście, nie można wszystkiego tolerować i bez przesady, należy mówić o tym co nam się nie podoba i próbować coś z tym zrobić i wyjście na imprezę zamiast spotkania z nami, jest dużym przegięciem, ale myślę, że powinno się kochać wszystko, wady i zalety. Nie wyobrażam sobie Mojego Szczęścia, siedzącego w domu zamiast iść na piwo z Arurem, które nie drażni mnie np. opowieściami o dziewczynie, która go podrywała w sklepie, albo nie dogryza mi ile to już dzisiaj zjadłam lub nie wypomina pamiętnej niedzieli. Nie byłby sobą, a przecież jego kocham. Drodzy Państwo ideały istnieją. Idealne dla nas są osoby, które kochamy, razem z ich niedoskonałościami.


+ zdjęcia moojej ulubionej pary Oliwki i Michasia <3






To taka mała fotorelacja "Jak radzić sobie z foszkiem" ^^














niedziela, 10 czerwca 2012

8 czerwca


-Zepsułaś swoje życzenie
-Wcale nie
-Mogłaś mieć wszystko!
-Mam wszystko

<3

Powiem tylko tyle, że to chyba ostatni wpis tutaj. Stwierdziłam, że kto będzie chciał się dowiedzieć co u mnie, to po prostu napisze, a całej reszcie nic do tego. Wczorajszy dzień był bardzo ciężki. Jednak dwie godziny snu wcale nie pomogły na kaca morderce, więc cały dzień byłam kompletnie nie do życia. Teraz tylko ogarnąć fotki dla Oliwki, zobaczyć się z Moim Szczęściem, a potem pakowanie i leniuchowaaaaaanie <3






środa, 2 maja 2012

Zimna jak lód



Pierwsze zdjęcie z serii " Ty chuju jak zaraz nie wejdziesz na ścianę, to przerobię Cię na parówki" + skupienie, drugie jak po serii lekkiego brykania daliśmy radę zagalopować, a trzecie zmęczona i zadowolona :> Wszystkie zrobione przez Kubę

Jutro wszystkich pozabijam, przysięgam, za te szopki co wszyscy odwalili tej nocy, teksty, przysięgam jutro was pozabijam.
Tak poza tym to u mnie bardzo dobrze, w zasadzie dawno straciłam kontrolę nad tym co się w okół mnie dzieje i mega się zagubiłam, ale jest dobrze.
Dzisiaj chciałam napisać o przeszłości, bo tak cholernie mnie wszyscy wkurzają, ja już nie mogę na to patrzeć. Ludzie to masochiści, nienormalni masochiści użalający się wiecznie nad sobą. Ja sama taka jestem, że lubię rozmawiać o tym co było, lubię się czasem poużalać nad sobą, co z resztą widać często tutaj na blogu, ale jest jedna rzecz, której nauczyło mnie Moje Szczęście. Mianowicie PRZESZŁOŚĆ, to jest przeszłość. To już za nami i NIGDY nie wróci i nie ma sensu dłużej się nad tym rozczulać. Praktykuję tę zasadę od jakiegoś czasu i przysięgam jest łatwiej. W momencie kiedy uświadomimy sobie, że pewne wydarzenia już się nie odstaną i trzeba się z nimi pogodzić, jest łatwiej. Zamiast wiecznie myśleć o tym i męczyć się tym co było kiedyś zróbcie coś żeby zmienić TERAZ. Ludzie jeżeli nie zmienicie czegoś teraz, to PÓŹNIEJ nagle nie zrobi się lepiej. Zamiast myśleć o tym jak bardzo ktoś nas skrzywdził, jak się na kimś zawiedliśmy, po prostu skupmy się na czymś co poprawi nasz humor, co nam pomoże za jakiś czas, na kimś kto być może sprawi, że nasze JUTRO stanie się piękniejsze. Nauczmy się doceniać to co mamy. Przyjaciół, bliskich, którzy chcą pomóc. Bo kolejna sprawa, to SAMEMU zawsze jest ciężko. Nie wolno odcinać się od wszystkich ze swoimi problemami, kiedy ma się przy sobie osoby, które chcą pomóc, przyjaciół, bliskich. Trzeba docenić ich starania, otworzyć serce, bo to są osoby, które zmienią nasze JUTRO na piękniejsze i lepsze. Ludzie walczcie chociaż dla kilku cudownych chwil, bo z CZASEM zapomina się o tym co było złe, a pamięta się tylko te dobre rzeczy.
Jeśli chodzi o mnie, to czuję się kompletnie niepewnie, we wszystkim. Co powoduje moją kompletną panikę. Potrzebuję kogoś kto o mnie zadba, bo chyba sama nie potrafię patrząc po moim ostatnim trybie życia. Mimo tego, jestem zadowolona.
Nawet nie wiecie ile przekleństw musiałam stąd pousuwać. Dawno nie byłam taka wściekła.

piątek, 27 kwietnia 2012

Ciężki dzień, tydzień, miesiąc.


Takie motywujące, że skoro brzuch już mam to i nogi też będę miała! Przeprosiłam się dzisiaj z rolkami po trzech latach. Wybaczcie zdjęcie, ale tak to jest jak się nie ma lustra w domu :c

Ciężki dzień, tydzień, miesiąc. Kolejny tydzień również już cały zapełniony. Nie mam czasu na nic, o wszystkim  i o wszystkich zapominam, nie panuję trochę nad tym. Tyle ważnych spraw do załatwienia! Powinnam odpoczywać i na dobrą sprawę te wszystkie rzeczy, które zaplanowałam, to praktycznie same spotkania ze znajomymi, ale coś czuję, że w przyszłą niedzielę umrę. Nie mogę doczekać się środy ;>

Dzisiaj sobie dyskutowałyśmy z Anną o związkach, a raczej o tym co każdy związek po sobie zostawia. Większość z nas nie zdaje sobie z tego nawet sprawy. To jest podświadomy strach przed czymś, do czego przyzwyczailiśmy się przy byłym partnerze. Taka blokada. Głupie sprawy jak przyznanie się do winy, czy sytuacja, kiedy druga osoba nie odzywa się cały dzień. Niby drobiazg, ale włącza się strach czy obawa. Ja aktualnie jestem przerażona i chyba trochę spanikowana. Każda niejasna sytuacja wyprowadza mnie z równowagi i wprowadza w moje życie masę niepotrzebnego chaosu, a ja jak zwykle nie mogę żyć normalnie.
Myślałam sobie trochę o swoich błędach, o wszystkim co zrobiłam źle w ostatnim czasie. Ile tego się nazbierało! No ale niestety jestem taka, że dopóki się nie przekonam to nie ustąpię, więc nie ma czemu się dziwić.

Potrzebuję masażysty. Teraz! Błagam! :c


CUDOWNEJ MAJÓWKI!

niedziela, 22 kwietnia 2012

Urodziny


Moje motto! 
Kolejna wiosna za mną, strasznie mi się ten rok dłużył. Baaaaardzo dużo się wydarzyło. Związki, rozstania, przyjaźnie i ich końce, nowe towarzystwo, nowe pasje, nowe zainteresowania, podróże. Zdecydowanie ten rok był czasem nowości, kształtowania moich poglądów, charakteru, marzeń(które pewnie zmienią się jeszcze nie raz), celi i wartości w życiu. Mogę śmiało powiedzieć, że tyle razy ile się nacierpiałam w tym roku, to tyle samo byłam prze szczęśliwa. Zmieniłam się nie do poznania, wydoroślałam (chociaż dalej jestem śmieszną gówniarą), nauczyłam się, że nie warto niczego udawać i dopasowywać się do innych, że trzeba często samemu stawiać warunki, jednocześnie starać się nie być egoistą i nauczyłam się, że nie można nastawiać się do kogoś kompletnie go nie znając. Dotarło do mnie, że czasem nie warto ratować związku/przyjaźni/ważnej sprawy za wszelką cenę, czasem trzeba ustąpić miejsca rozumowi i po prostu odpuścić. Ten rok zapowiada się rokiem zabawy, szaleństwa i tańca, czyli tego co kocham najbardziej. Odnalazłam w całym burdelu ostatniego czasu siebie, ukształtowałam się i najważniejsza rzecz jakiej się nauczyłam, to doceniać drobne gesty, których większość nawet nie zauważa. Doceniać starania i chęci, nie słowa, a czyny. Wszystko niby takie oczywiste, niby każdy to wie, ale kto tak naprawdę według tego żyje?
Dziękuję przede wszystkim obydwu Maćkom, którzy byli ze mną jako jedyni przez cały ten czas, zawsze mnie wspierali i popierali wszystkie moje szalone pomysły, no i całej reszcie, przyjaciół i ludzi, którzy są przy mnie,  którzy we mnie wierzą i którzy towarzyszą mi we wszystkim co robię. Bardzo dziękuję i oby to wszystko czego mi życzyliście się spełniło! <3

Co do imprezy, a raczej spotkania ;) Było cudownie, chociaż się opierałam i nie chciałam obchodzić tych urodzin, to sprawiliście, że będę je wspominała jeszcze baaaaaaaaardzo długo <3
 
Macie trochę zdjęć z urodzin :













 Kawałek genialnej bluzki z królikiem Bugsem (dzięki jeszcze raz Biały, dobry żarcik :* )












 Nieogarnięci my, fajne miny <3



 Takie tam, jak rozmawiam przez telefon + bluzka!
 Soo gay <3


 Artur, który nie ogarniał aparatu = płakanie ze śmiechu i zwijanie się na kanapie <3





 Pozdrawiam zgony <3



poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wielkanoc

Z mamą.
Ale grubo wyszłam, podczas śniadanka wielkanocnego. Omnomnomnom święta- czas obżarstwa <3

Święta niesamowite. Baaaardzo były mi potrzebne i mocno wypoczęłam, psychicznie i fizycznie. Odpoczęłam od wszystkich ludzi, tego natłoku spraw, nerwów i reszty. Tutaj muszę MOCNO podziękować Kubie, który jest pierwszą osobą, z którą potrafię godzinami rozmawiać przez telefon <3 no i bardzo mi tym pomógł, nie zdając sobie z tego kompletnie sprawy. Dobrze jest w końcu porozmawiać z kimś na zupełnie inny temat niż wydarzenia w ostatnim czasie. Dzięki niemu zdałam sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy, którą powinnam dostrzec u siebie już dawno, potrzebowałam chyba troszkę jakby przejrzeć się w lusterku, bo nasze podejście do kilku spraw jest identyczne, a dzięki tej rzeczy chyba w końcu się uwolniłam. Dlatego bardzo dziękuję i pewnie będę dziękowała jeszcze nie raz :> Wracając do świąt. Dowiedziałam się jednej teraz już mało znaczącej rzeczy, a propos najważniejszej osoby w moim świecie i zdałam sobie sprawę jak bezsensownie i głupio postępowałam w ostatnim czasie. To również dało mi do myślenia, że czas wrócić na ziemię.Poza tym czas spędzony z rodziną, która wyjątkowo nawet się zbytnio nie skłóciła na te święta, dał mi dużo radości i śmiechu. Kurcze, nie zamieniłabym się z nikim, za taką walniętą rodzinę! Jakby ktoś czasem popatrzył na nas z boku to kazałby wszystkich wysłać do psychiatryka <3
Czuję, że szykuje się coś cudownego i nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo nie mogę się doczekać, żeby przekonać się co to jest. Chyba wróciłam do formy i nadchodzi lepszy czas! <3




Damian "Nie zbliżaj się do mnie, żadnych zdjęć"
Natala"Ojjjjjj mój kochany wujaszku!"
<3

FC Barcelona forever <3