poniedziałek, 19 marca 2012

Marzenia się spełniają

Taki pozytywny tymbark <3

Myślałam, że bardziej się nie może popsuć, a jednak! Pozdrawiam odchodzenie od zmysłów przez najbliższe dni.
Uwielbiam felietony Jakuba Żulczyka dla "Elle"  i jego spojrzenie na związki. Dwa ostatnie o walentynkach i o drzazgach w związku były genialne. Nigdy się w sumie nie zastanawiałam nad tym, jak mocno drobne rzeczy mogą nas irytować i jak po dłuższym czasie wpływają na związek, a w większości przypadków na jego rozpad.
Wczorajsze spotkanie uświadomiło mi jak bardzo się zmieniłam. Stałam się pewniejsza siebie, silniejsza, dużo silniejsza, bardziej wredna, sarkastyczna, uparta i wiecznie mająca ostatnie zdanie. Nauczyłam się walczyć o to na czym mi zależy i o osoby, które na to zasługują. Nauczyłam się nie poddawać, nawet kiedy nie ma się dla kogo i po co żyć. Kurcze zupełnie inna osoba, inne spojrzenie na wszystko, inne podejście do życia.. Zmądrzałam, bardzo i mimo tego, że dalej jestem straszną gówniarą, to wydoroślałam. Co za tymi wszystkimi zmianami stoi? Podobna decyzja, którą podjęłam teraz. Siedzę, rozmyślam nad wszystkim i śmieję się do siebie, jak głupio niektóre rzeczy rozegrałam. Każdy uczy się na błędach i mam nadzieję, że za jakiś czas znajdę mnóstwo pozytywów z tego co się teraz wydarzyło. Póki co jestem z siebie dumna, a raczej z muru wybudowanego w moim serduchu. Myślałam, że będzie gorzej, dużo gorzej, ale chyba przyzwyczaiłam się do utraty najważniejszych mi osób i do życia bez kawałka siebie, bez kawałka serca. Będzie lepiej, musi (o ile wszystko będzie dobrze z moją najważniejszą osobą na świecie) :>