czwartek, 1 listopada 2012

Serce z wosku


Pierwsze półrocze, pierwsze pięć miesięcy, święta za 1,5 i sylwester za dwa.

Życie ostatnio mocno skopało mi tyłek, ale już w zasadzie to się dzieje co jakiś czas. Chwilami się zastanawiam, po co tak właściwie walczę? Dla kogo? Bo bardzo rzadko już dla siebie. Aktualnie szkoła musi stać się moim priorytetem, bo jest ciężko pogodzić wszystkie moje zajęcia z nauką. Do tego z niecierpliwością czekam na wyniki badań w przyszłym tygodniu. Myślę, że jeżeli okaże się, że jestem chora, to będę musiała pożegnać się z wieloma zajęciami, nie wspomnę już o moich przyzwyczajeniach, w zasadzie pojęcia nie mam co o tym myśleć, w głowie panika i strach. Ale jakby nie patrzeć z cukrzycą da się żyć.

Ostatnio mam dużo związkowych przemyśleń, głównie o bliskości i o szczerości. Jak wiele związków opiera się na kłamstwie, ile w nim żyje, a jaka część właśnie na nim powstała. Często myślimy, że lepiej jak druga połowa się o czymś nie dowie, omijamy jakiś szczegół, albo łagodzimy kłamstwo jakąś cudowną historyjką, albo genialnym wytłumaczeniem swojego czynu. "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" "Czasem lepiej nic nie wiedzieć, niż wiedzieć za dużo" coś w tym jest, dzięki temu nie widzimy problemu i żyjemy w cudownej, błogiej nieświadomości, ale jeżeli taka nasza "rzeczywistość" jest tylko złudzeniem, to czy warto? Przecież kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw, a nasza reakcja to tylko kwestia tego w co wierzymy i do czego się przyzwyczailiśmy. Z drugiej strony, jeśli się kogoś kocha to niby nie warto mówić o małych kłamstewkach, uniknie się kłótni, kolejnej awantury, nie zrobi się przykrości itd. Często nie mówimy o tym co nam się nie podoba w naszych połówkach, tylko dlatego, że ta osoba poczułaby się mocno urażona. Niestety czy czasem nie jest tak, że dla nas nieistotna sprawa, gest jest czymś ważnym dla tej drugiej osoby? Przyglądam się innym związkom, patrzę na to jak ludzie okłamują siebie nawzajem " Bo gdyby się dowiedział to chyba by mnie zabił", "Bo ona tego nie toleruje, więc lepiej żeby nie wiedziała", tylko czy to nie jest takie podtrzymywanie związku na siłę? W zasadzie to nie mam pojęcia. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem o wielu rzeczach, które wyprawia Moje Szczęście jak nie widzę, z resztą w drugą stronę działa podobnie. Tylko czy kłamstwo kłamstwu jest równe?